wtorek, 7 października 2014

Krok po kroku: Diabeł tkwi w szczegółach...

Tajemniczy tytuł, ale istotnie - diabeł tkwi w szczegółach. W teorii jest to delikatny, dziewczęcy makijaż, który po dodaniu paru akcentów przemieniłam w mroczny look z pazurem. Uroczy, ale wamp. Może taki make up przyda się Wam na imprezę Halloweenową? Nie każdy chce szaleć z krwawymi stylizacjami ;)
Inspiracją był dla mnie koncert mojego ukochanego zespołu (uwaga, będzie kontrowersyjnie :P) Behemoth. Wiem, że nie każdy przepada za tak mocną muzyką i wyrafinowanym wyrazem artystycznym, ale mam nadzieję, że uszanujecie moje gusta i spojrzycie na to przez pryzmat sztuki, porzucając wszelkie poprawności i poglądy.
Jeśli ciekawi Was, jak powstał ten makijaż, zapraszam do dalszej części :)

1.  Krok pierwszy to oczywiście przygotowanie powieki i pomalowanie brwi, które w tym makijażu są szalenie istotne, mają być mocno wyrysowane, by podkreślić charakter makijażu. Na powiekę ruchomą nakładam szampański, połyskujący cień z palety 28 cieni, więc nie podam Wam konkretnego numeru.
2. W załamanie powieki nakładam szary cień Inglot  nr 349. Prowadzę go też od końca załamania w zewnętrznym kąciku, do miejsca w którym kończy się brew zachowując nieco widoczną dolną krawędź cienia. Rozcieram go również w górę, łącząc z początkiem brwi i nasady nosa. Ma to być delikatny, ale znaczący akcent kolorystyczny nadający głębi i odrobiny srogości spojrzeniu (choć mi jej raczej nie potrzeba :P ).
3. Odrobinę czarnego cienia z palety 28 cieni wpracowuję w samo załamanie powieki, rozcierając do uzyskania grafitu. Na dolnej powiece minimalną ilością tego samego cienia maluję odwróconą jaskółkę. Przestrzeń pod łukiem brwiowym rozjaśniam matowym cieniem koloru ecru.
4. Na górnej powiece maluję cieniutką i mocno wyciągniętą jaskółkę eyelinerem żelowym Maybelline. Zaczynam od długości ok. 1/3 oka.
5. Na koniec biała kredka Inglot na linię wodną, w wewnętrznym kąciku perłowy szampański cień Inglot nr 111. Rzęsy tuszuję Lovely Pump Up Mascara.

Na usta zastosowałam czarną pomadkę z Inglota nr 46. Przy tym kolorze potrzeba skupienia i precyzji podczas nakładania, jak przy intensywnych czerwieniach.
Twarzy nie musiałam rozjaśniać, bo sama jestem bardzo blada. Dla tego wystarczył mocny kontur i rozświetlenie kości policzkowych. Oczywiście pominęłam róż, nie chciałam, aby makijaż stał się 'słodki'.
Ćwiekowa opaska dopełniła stylizacji. Włosy zaczesałam z przedziałkiem na środku, by wyglądały nieco hippie.

Pozostałe kosmetyki użyte w makijażu:
- podkład Bourjois Healthy Mix nr 51
- podkład Rimmel Stay Matte nr 091
- korektor pod oczy Bell BB Cream nr 01
- paletka bronzerów Egypt-Wonder Sport Duo
- puder Rimmel Stay Matte w kolorze Transparent
- paletka cieni do brwi Catrice
- rozświetlacz The Balm Mary Lou-Manizer

Jestem ciekawa, co o tym sądzicie :)
Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz