poniedziałek, 29 września 2014

Krok po kroku: makijaż na początek jesieni

Dzień dobry kochane :)
Piękną mamy pogodę, ale kalendarzowa jesień już zawitała. Skomponowałam makijaż łączący ostatnie promienie lata, jeszcze zielone liście z nadchodzącą szarugą. Powoli dopada mnie chandra więc potrzebowałam energetyzującego makijażu. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Przepraszam za jakość zdjęć, niestety po raz kolejny zwiodło mnie słońce za oknem i postanowiłam robić zdjęcia przy świetle dziennym. Jak zwykle z marnym skutkiem. Robiłam co mogłam by je uratować...
Ale dość narzekania, do rzeczy!
Mój nowy komin musiał się pojawić <3
1. Powiekę przygotowuję nakładając Paint Pot Mac w kolorze Painterly, przypudrowuję. Brwi maluję, jak zwykle ;)
2. Załamanie powieki podkreślam matowym, szarym cieniem Inglot 349. Rozcieram w górę i na zewnątrz uważając by nie wyjechać za nisko.
3. W powiekę ruchomą 'wciskam' cień w odcieniu pięknego, chłodnego złota 'Lounge Lovers' z palety Sleek Del Mar. Nie blenduję go z szarością, staram się zachować granicę między tymi cieniami.
4. Wzdłuż dolnej powieki zastosowałam cień także z palety Sleek Del Mar, odcień 'Blue Marlin'. Nakładam go grubą linią wyciągając jaskółkę w zewnętrznym kąciku. Jasnym matowym cieniem podkreślam przestrzeń pod łukiem brwiowym.
5. Wewnętrznym kącik ozłacam cieniem Inglot 404, wykończenie Pearl.
6. Czas na mocną kreskę w stylu arabskich piękności, czyli na obu powiekach, linii wodnej, wyciągniętą w obu kącikach. Ja użyłam mojego ulubionego eyelinera żelowego z Maybelline.
7. Efekt końcowy makijażu oka, po wytuszowaniu rzęs prezentuje się następująco. Tusz Lovely Pump Up maskara oczywiście ;)

Pozostałe kosmetyki użyte w makijażu:
- podkład Rimmel Stay Matte - 091 Light Ivory
- korektor pod oczy Bell BB Cream Lightening 7in1 Eye Concealer - 010 Light
- puder Kryolan Anti-Shine
- paletka do brwi Catrice Eyebrow Set
- oba odcienie bronzera od Tana Cosmetics Egypt-Wonder Duo
- rozświetlacz The Balm - Mary-Lou Manizer
- pomadka Avon Ultra Colour - odcień Lava Love

Do tego makijażu idealnie nadawałyby się sztuczne rzęsy, ale nie przygotowałam się... Po otworzeniu wszystkich opakowań stwierdziłam, że pora na zakup nowych, bo moje nadają się tylko do kosza.

Mam nadzieję, że wybaczycie mi te dzisiejsze niedociągnięcia. Zapraszam do poprzednich moich postów i oczekujcie na kolejne ;)
Do następnego!

wtorek, 23 września 2014

Wszystko o moich olejach - Olej Rycynowy

Hej :)
Dzisiaj ciąg dalszy serii o moich olejach. Na tapetę wzięłam olej rycynowy, bo wiele mu zawdzięczam, a co dokładnie, tego dowiecie się poniżej... A jak go odkryłam?
Moje włosy nigdy nie grzeszyły ilością, ani objętością. Na dodatek w liceum znęcałam się nad nimi na wszystkie sposoby: suszyłam, prostowałam, tapirowałam, lakierowałam, farbowałam i tak non stop... Gdy w końcu zrozumiałam, że wkrótce zostanę łysa i dostrzegłam opłakany stan mojej czupryny postanowiłam szukać ratunku. Niestety moja wiedza o włosach i ich pielęgnacji była zerowa więc raczyłam je produktami z drogerii, pełnymi sylikonów, SLS'ów, parabenów i alkoholu... Katastrofa!
Na szczęście z pomocą przyszedł mi wspaniały internet. Nie obyło się bez wpadek, ale kilka wizyt u fryzjera i zmiana pielęgnacji na bardziej naturalną zaczęły dawać skutki. Jednak ja chciałam czegoś więcej...
Usłyszałam historię o pewnej Pani po chemioterapii, która cierpliwie miesiącami wcierała olej rycynowy w skórę głowy, a skutek był taki, że cieszyła się potem pięknymi, mocnymi i lśniącymi puklami. Ile prawdy jest w tej historii? Nie wiem. Ale czym prędzej popędziłam do apteki!
Wybaczcie ohydne opakowanie, takie utoki olejów :P

1. Gdzie i za ile?
To pierwsze co mnie w nim zachwyciło to cena, za 100 g dałam jakieś... 7 zł, dostępne też w mniejszym opakowaniu. Wspaniale :D Dostępny chyba w każdej aptece i sklepie zielarskim.

2. Kilka informacji technicznych.
Jest to olej roślinny pozyskiwany z nasion rącznika pospolitego. Ma formę gęstej, przeźroczystej mazi, ma delikatny, prawie niewyczuwalny zapach. Jest silną trucizną!

3. Działanie.
Olej rycynowy ma wszechstronne działanie lecznicze. Działa silnie przeczyszczająco zażywana doustnie, jako gorące okłady sprawdza się m. in. przy wrzodach, chorobach przewodu pokarmowego, bólach głowy, zapaleniu mięśni, na kobiece dolegliwości, i t.d.
Ciężko było mi znaleźć konkretne informacje dotyczące właściwości tego oleju prócz 'jest dobry na włosy...', 'świetnie działa na paznokcie...', i tym podobne. A może byłam zbyt mało dociekliwa? Dla tego wybaczcie, ale będę zmuszona wymienić jego zastosowania bez 'naukowego' poparcia :P

4. Przeciwwskazania!
Nie wolno stosować gorących okładów w trakcie miesiączki. Zakazane jest doustne stosowanie oleju w ciąży, gdyż może powodować powikłania, a nawet poronienia! Kobiety karmiące i dzieci powinny stosować go wyłącznie po konsultacji z lekarzem.

5. Jak stosuję go w pielęgnacji?

- zaczęłam od stosowania na włosy jako maskę, wmasowując z wiarą, że przyspieszy ich wzrost. Można też stosować na końcówki w celu ich nawilżenia. Niestety nie wytrwałam, nie potrafię regularnie dbać o włosy :P ale...

- ...na pewno włosy by urosły i to super jakości, bo od roku stosuję go namiętnie na brwi i rzęsy, które były przeciętne, cienkie i mało widoczne. I tu już gwarantuję Wam, jeśli wykażecie się wytrwałością i regularnością już po miesiącu zauważycie różnicę, a po ok. 2 miesiącach będziecie się cieszyć długimi, grubszymi i ciemniejszymi rzęsami. Pędzelkiem nabieram niewielką ilość olejku i smaruję nim brwi, rzęsy traktuję jeszcze mniejszą dawką smarując je u nasady. Należy uważać, by nie dostał się do oka, bo strasznie piecze i może spowodować podrażnienie. Ja jestem zachwycona i gorąco polecam!!!

- świetnie nadaje się na popękaną skórę pięt, kolan i łokci. Należy wcierać kroplę oleju w problematyczne miejsca, a stan skóry poprawi się znacznie. Świetny, jako okłady na spękane stopy.

- pielęgnacja dłoni i paznokci - można wmasowywać w wał paznokciowy, dzięki czemu paznokcie będą rosły mocniejsze. Ja lubię stosować ciepłą, 5-10 minutową kąpiel z oliwy z oliwek, oleju rycynowego i odrobiny cytryny. Potem wmasowuję roztwór i zakładam rękawiczki. Jak nie mam czasu, to po wmasowaniu zmywam nadmiar i już :)

- jako część składowa mieszanki do OCM. Ja nie stosowałam tego w taki sposób, bo należy pomijać okolice oczu, a ja nie lubię 'bawić się' z demakijażem. Jednak stosowałam olej na twarzy i sprawdzał się przy trądziku, łagodząc i przyspieszając gojenie, więc jestem gotowa stwierdzić, że w OCM jego działanie może być podobne.

To już wszystko na temat oleju rycynowego z mojej strony. Polecam Wam serdecznie spróbować, mała buteleczka to koszt ok. 3 zł, czyli żaden, a działa niesamowite rzeczy. Jednak pamiętajcie - zabawa olejami to wyzwanie dla wytrwałych ;) więc życzę Wam tej wytrwałości!
Pozdrawiam

czwartek, 18 września 2014

Wszystko o moich olejach - Olej Kokosowy

Hej dziewczyny :)
Postanowiłam Wam zdradzić 'sekret' mojej pielęgnacji, jakim są oleje. Przygodę z nimi zaczęłam jakieś 3 lata temu, popełniłam wiele błędów, wiele się też nauczyłam. Często działałam na zasadzie prób i błędów, bo nie potrafiłam ogarnąć na raz tej masy informacji na temat wszystkich olejów, co do czego, do jakiej skóry, do jakich włosów, czego się wystrzegać, jak używać, co to da... Uh! No łatwo nie było.
Nie ma szans zmieścić wszystkiego w jednym poście :P więc będzie to seria opisująca osobno każdy z olei, które miałam przyjemność użytkować.

Dziś zacznę od osławionego już OLEJU KOKOSOWEGO. Pokochałam go miłością bezgraniczną, uwielbiam zapach kokosa, a jego działanie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to cud natury.
Ale do rzeczy...

1. Rafinowany, czy nierafinowany?
W sklepie możecie spotkać te dwie wersje. Czym się one różnią? Olej nierafinowany to czysty olej kokosowy, nie poddawany obróbce, zachowuje wszystkie swoje właściwości oraz przepiękny zapach :). Rafinowany, czyli 'oczyszczany', przede wszystkim nie pachnie. W procesie rafinacji traci niestety niektóre właściwości.
Który do czego? Do pielęgnacji oraz jedzenia na zimno - nierafinowany! Do smażenia i pieczenia - wystarczy rafinowany, bo w wysokiej temperaturze i tak straci swoje właściwości. Nie wolno doprowadzić do dymienia oleju!

2. Gdzie kupić, i jakiej firmy?
Ja we Wrocławiu kupuję na ul. Jerzmanowskiej 19 w MarketBio, mają też stronę, na której można zamówić wiele ciekawych produktów http://marketbio.pl/ , ale dziś sklepy z bio/eko możecie napotkać na każdym kroku, a w wielu supermarketach powstały osobne stoiska na takie produkty! :D
Mój to BioPlanete, Organiczny Olej Kokosowy, Virgin. Jest olejem spożywczym, można go kupić stosunkowo tanio, za 400 ml ok. 30 zł.

3. Kilka informacji technicznych.
Olej kokosowy w temperaturze poniżej 25°C występuje w postaci białej masy, gdy temperatura wzrośnie powyżej 25°C staje się płynny.
Ma smakowity słodki, kokosowy zapach. Mi przypomina ciasteczka 'kokosanki'.

4. Działanie.
Świetny nawilżacz, posiada właściwości emoliencyjne, czyli natłuszcza, a także pomaga zatrzymać wilgoć w naskórku. Działa antybakteryjnie, przeciwgrzybicznie i antyseptycznie.

5. Jak stosuję go w pielęgnacji?

- olejowanie włosów - nakładam go na włosy, pomijając skórę głowy, powoduje u mnie przetłuszczanie. Pozostawiam go na nich przez co najmniej godzinę, najlepiej pod ręcznikiem, następnie myję włosy dwa razy. Po wyschnięciu są miękkie, lśniące i puszyste. Uwaga! Olej ten sprawdzi się w wypadku włosów niskoporowatych, czyli takich jak moje. Właścicielki średnio i wysokoporowatych będą raczej niezadowolone. Czym jest porowatość włosów? [klik!] 

- demakijaż - ale uwaga! Skóry skłonne do zapychania, jak moja powinny wystrzegać się stosowania go do demakijażu twarzy. Ja Używam go do zmywania makijażu oczu i sprawdza się genialnie!

- po depilacji/goleniu - daje uczucie ulgi, nawilża i pielęgnuje skórę. Miałam problemy z powstawaniem czerwonych kropek po goleniu. Przy stosowaniu oleju kokosowego - problem zniknął.

- zamiast balsamu - ooo tak. Stosuję go po prysznicu na mokre ciało. Rozprowadzam minimalną ilość oleju, zajmuje to o wiele mniej czasu niż mozolne balsamowanie. Nie wycieram ciała ręcznikiem, bo już nie muszę. Dzięki niewielkiej ilości produktu, szybko się wchłania i zaraz mogę zakładać pidżamę bez obaw, że się do mnie przyklei.

- na zmiany skórne - podrażnienia, oparzenia, otarcia, rany, egzemy, uczulenia... Wszystkim polecam olej kokosowy, nie dość, że przynosi ulgę skórze to przez swoje właściwości przyspiesza gojenie ran. Moja cała rodzina i znajomi już wiedzą, że to mały cudotwórca ;)

- na opryszczkę - łagodzi to nieznośne uczucie, przyspiesza jej gojenie, dzięki przeciwwirusowym  właściwościom

6. Jak stosuję go w kuchni?
Mało kto wie, że olej kokosowy jest tłuszczem, który nie przyczynia się do powstawania tkanki tłuszczowej, a przeciwnie, pobudza pobudza przemianę materii i wspomaga jej redukcję :) czy to nie wspaniałe?

- do smażenia/pieczenia - daje niesamowity aromat potrawom, ale trzeba uważać, by nie doprowadzić go do 'palenia'. W tym wypadku używam rafinowanego.

- na kanapkę - pycha! To lepsze i zdrowsze niż margaryna. Dla tych, którzy boją się orientalnego charakteru potraw - wersja rafinowana.



Olej kokosowy ma jeszcze wiele innych wspaniałych właściwości, które z łatwością możecie odnaleźć na stronach typu bio/eko. Ja przedstawiłam Wam moje sposoby na olej kokosowy. Mam nadzieję, że ta seria przekona Was, że czasem nie warto wydawać pieniędzy na kosmetyki o niezrozumiałym składzie, czy drogie, nie do końca działające maści, czy suplementy. Natura daje nam tak dużo, wystarczy tylko po to sięgnąć :)

Pozdrawiam!

wtorek, 9 września 2014

Wakacyjni ulubieńcy, czyli letni 'Must have!'

Hej :)
Mieli być ulubieńcy sierpnia, ale jako że wakacje dobiegły końca, postanowiłam przygotować dla Was ulubieńców lata, czyli kosmetyki, które świetnie sprawdziły mi się o tej porze roku. Nie będę tu mówić o kolorowych lakierach, pomadkach, tylko postaram się skupić na pielęgnacji. Może w przyszłym roku ten post pomoże Wam zdecydować, na co postawić w Waszej letniej pielęgnacji.
Woda termalna Uriage. Pojawiła się w poprzednich ulubieńcach <klik!>, więc nie będę się na jej temat długo rozwodzić. Łączy przyjemne z pożytecznym, czyli nawilżenie z orzeźwieniem i ochłodzeniem :) a czego nam latem bardziej do szczęścia potrzeba?
La Roche-Posay Anthelios XL SPF 50+, czyli filtr do twarzy. Ten produkt także pojawił się w ostatnich ulubieńcach  <klik!>, więc szybko: chroni skórę przed promieniami UVB i UVA, świetnie sprawdził się pod makijażem, nie powodował ważenia się. Pozostawiał biały film, ale dla mnie to nie problem.
Skoro już o filtrach to kolejny z rodziny La Roche+Posay Anthelios XL SPF 50+. Produkt ma postać suchego olejku, który nie pozostawia białego filmu, jednak daje uczucie tłustości. Miałam problem ze stosowaniem go na karku, ponieważ tłuścił włosy. Produkt nadaje się do stosowania zarówno na ciało, jak i na twarz, jednak ja bałam się zapychania ze względu na parafinę w składzie. Mimo wszystko wolę tą jego tłustość niż brudzenie na biało, zważywszy na to, że moja garderoba jest w większości czarna. Posiada ochronę SPF 50+ (UVB), PDD 35 (UVA). Zwracajcie szczególną uwagę na to, czy Wasz filtr przeciwsłoneczny posiada ten drugi współczynnik, ponieważ chroni on przed promieniami UVA. To one przenikają przez naskórek, powodują powstawanie wolnych rodników, a w konsekwencji pojawiania się zmarszczek, alergii słonecznej, zaburzeń pigmentacji, a nawet raka skóry. Ale o tym może stworzę osobny post, bo temat jest moim zdaniem ważny.
Olejek rycynowy. Dla czego? Mało kto lubi w upalne dni paradować w pełnym makijażu. Czasem mamy ochotę na totalny minimalizm, a wtedy piękne, długie i gęste rzęsy robią świetną robotę! To samo tyczy się brwi, które u mnie są dość rzadkie. Co prawda, ja swoją przygodę z olejkiem rycynowym zaczęłam już jakieś pół roku temu, a nie ukrywajmy, by zobaczyć efekty jego działania potrzeba cierpliwości. Jednak teraz jestem zachwycona moimi brwiami i rzęsami, rosną jak na drożdżach. Ba! Jak na sterydach :P i w wakacje pięknie mi się odwdzięczyły robiąc robotę za cały makijaż.
Sephorah Body Sparkle Oil, czyli olejek do ciała o nieziemskim zapachu czekoladowego toffi. Pachnie nieziemsko, nawilża, daje delikatny brązowy kolor, który jest idealny dla  moich ekstremalnie bladych nóg. Łatwo się go rozsmarowuje i nie zostawia smug w przeciwieństwie do samoopalacza. Posiada on małe drobinki, które pięknie rozświetlają ciało, jednak jeśli jesteście przeciwnikami brokatu w kosmetykach, może nie przypaść Wam do gustu.
Cetaphil MD Dermoprotektor, balsam do twarzy i ciała. Produkt o gigantycznej pojemności 250 ml, o ile stosujemy go tylko do okolic twarzy, szyi i dekoltu. Jest przeznaczony do skóry wrażliwej lub suchej, jednak ja z powodzeniem stosuję go od lat, do swojej mieszanej cery. Jest niesamowicie lekki, ma formę emulsji, ale doskonale nawilża i pomaga to nawilżenie utrzymać. Dodatkowo nie zawiera składników drażniących ani zapachowych, nie jest też komedogenny. Świetnie sprawdza mi się przez cały rok i stanowi idealną bazę pod makijaż.

Na koniec moje totalne basic'i jeśli chodzi o wakacyjną kosmetyczkę. Mogą wydawać się głupie, oczywiste, ale zawsze w razie 'wypadku' okazują się niesamowicie przydatne i tylko ja je posiadam...
Chusteczki nawilżające, u mnie akurat Babydream z Rossmanna, ale marka jest tu mało istotna. Świetne zawsze i wszędzie! Na brudne ręce, przed, czy po jedzeniu, do odświeżenia, ochłodzenia... Na wszystko. Takie proste, a cieszy :)

Parasol. Nie macie pojęcia ile razy w życiu  usłyszałam 'Ej, nie pada!' :P hehe, żartownisiów nie brakło. Jednak kiedy inni smażyli się w największy, południowy skwar, jak spokojnie przeczekałam ten czas bez poparzeń i bólu głowy, czy nawet udaru, pod moim parasolem. No nie lubimy się ze słońcem...
Kolejna rzecz to rada dla wielbicieli opalenizny. W celu przedłużenia trwałości opalenizny radzę regularnie stosować peeling do ciała i nawilżać ciało. Niestety nie mogę Wam nic polecić peelingu, bo nic mnie nie zachwyciło. Jeśli chodzi o nawilżenie to, jeśli nie boicie się tłustości na skórze, polecam olej kokosowy nierafinowany. Cudownie nawilża! Ja nakładam go na wilgotną skórę po prysznicu, wystarczy minimalna ilość.

Ostatnia rzecz, to już tylko (mam nadzieję zbędne!) przypomnienie - WODA. Możecie zapomnieć wszystkiego, ale nie wody. Raczenie się słodkimi napojami działa tylko na krótką metę, a cukier wzmaga nasze pragnienie. Uzupełnianie płynów w upały jest ogromnie ważne, bo wraz z potem tracimy wodę i minerały. Wybierajcie wody mineralne, nie źródlane. Jak nazwa wskazuje, zawierają one dużą ilość minerałów, które możemy w łatwy sposób dostarczyć organizmowi. Ja polecam Muszynę :)

To już koniec na dziś. Mam nadzieję, że skorzystacie z tych rad w przyszłym roku.
Pozdrawiam!

wtorek, 2 września 2014

Krok po kroku: Makijaż 'Ostatni zachód słońca'

Hej dziewczyny!
Mówią, że to już koniec lata, chłodne poranki, burze, deszcz. Choć studentom pozostał jeszcze miesiąc wakacji, to jesiennej aury nie da się nie odczuć. Postanowiłam zwieńczyć letni sezon makijażowy i pierwsze co przyszło mi namyśl to ostatni zachód słońca, w ostatni dzień naszego urlopu. Tak oto powstał make-up w odcieniach pomarańczy i fioletu.
No to do dzieła...
Na przygotowaną powiekę ruchomą nakładam jasny, matowy beż ‘Bow’ z palety Sleek ‘Oh So Special’.
W zewnętrzny kącik oka i załamanie powieki aplikuję i dokładnie rozcieram w górę i w stronę powieki matowy pomarańcz Inglot 383. Rozcieram go także do zewnątrz starając się utworzyć dolną granicę stanowiącą przedłużenie dolnej powieki, jak przy malowaniu wyciągniętej kreski.


Czarną kredką Bourjois Khol & Contour maluję kreskę od wewnętrznego kącika do ok. połowy długości powieki.
Do namalowania dalszej części kreski używam kredki Maybelline Colorama Crayon Khol 320 Vibrant Violet. Wyciągam ją lekko w zewnętrznym kąciku. Tą samą kredką podkreślam dolną powiekę na długości ok. 1 cm. Kreska nie musi być idealna, będziemy ją rozcierać…


Rozcieram fioletową kredkę w zewnętrznym kąciku fioletowym, matowym cieniem Inglot 325. Używam do tego pędzelka kulkowego. W zewnętrznym kąciku nakładam nieco więcej cienia i rozcieram go z pomarańczą, zarówno w załamaniu powieki, jak i wyciągając go do zewnątrz. Pędzlem kulkowym i cieniem rozcieram także kredkę na dolnej powiece.
Do podkreślenia dolnej powieki na całej jej długości używam przepięknego, perłowego, pomarańczowego cienia Inglot 605. Rozcieram go bardzo nisko i łączę z fioletem.


Na linię wodną nakładam brązową kredkę My Secret Satin Touch Khol. By podkreślić wewnętrzny kącik nabieram odrobinę kredki na cienki, precyzyjny pędzelek i maluję ‘dzióbek’.
Na koniec tuszuję rzęsy i doklejam połówki sztucznych rzęs. Usta maluję lekko pomarańczową kredką do ust Bourjois Levres Contour nr 22, a na nią błyszczyk Inglot ‘Toffee’.

Pozostałe kosmetyki użyte w makijażu:
Podkład - Rimmel Stay Matte 091 Light Ivory
Krem BB – Bell BB Cream Skin Adapt 7in1 Make-Up 011 Natural
Korektor pod oczy w płynie Inglot nr 92
Paleta kamuflaży Kryolan
Puder Rimmel Stay Matte Translucent
Jaśniejszy puder brązujący z palety Egypt Wonder Sport Duo
Brzoskwiniowy róż Golden Rose nr 02
Rozświetlacz The Balm Mary-Lou Manizer
Paletka cieni do brwi Catrice
Tusz do rzęs Oriflame Wonder Lash Mascara

Mam nadzieję, że i ten makijaż przypadnie Wam do gustu i przywróci wspomnienia minionych wakacji, wprowadzając nutkę nostalgii w te jesienne deszczowe dni :)
A Wy poddaliście się już sierpniowej szarudze, czy cieszycie się jeszcze ostatni promieniami słońca? Może dla kogoś z Was wakacje dopiero się zaczynają? Ja muszę się przyznać, że odpuściłam i w ruch poszły koc, słodkie zapachowe świece i wielkie kubki zielonej herbaty z pomarańczą i żurawiną, mniam!
Macie jakieś pomysły na ciemne deszczowe wieczory? Piszcie śmiało!

Pozdrawiam! :)